.

wtorek, 22 września 2015

Zawsze płaczę.


Zawsze płaczę, kiedy oglądam moje zdjęcia 25 kg temu. Dziś włączyłam je sobie i dostawiłam do zdjęć z "teraz". Łzy same spływały mi po policzkach. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, ale już nigdy się nie poddam. Nie poddam wcale nie oznacza tego, że już nie będę miała słabszych dni, że nigdy nie włożę do ust czegoś, czego potem będę żałować. Nie poddam się oznacza, że mam postawiony cel i muszę go osiągnąć. Muszę osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Właśnie to stawiło grubą białą linię w moim życiu. Dopóki jej nie przeskoczę, nie będę mogła żyć tak jak chcę. 

To jest ten czas kiedy muszę zabrać się za ćwiczenia. Bo można ważyć 60 kg i mieć świetną fit sylwetkę, jak i wyglądać po prostu tłusto. Tylko dlaczego jestem kurwa takim leniem? 

Zbijamy to co przybyło (+4kg)



wtorek, 15 września 2015

Motywacja.


Droga do sukcesu opiera się na odpowiedniej motywacji. Bez tego Ci się nie uda. Dzisiaj zadałam sobie pytanie - co mnie motywuje?  Zdjęcia chudych dziewczyn? Jasne dopóty, dopóki nie poczuję zapachu zapiekanki z kuchni. A może szczupłe, piękne koleżanki, z którymi widzę się codziennie? Otóż nie. Motywacją jestem ja! Czemu mój sukces, szczęście ma być zależne od osób trzecich? 

Zaraz po pytaniu odnośnie motywacji, padło kolejne - jaka chcę być? Warto siebie o to zapytać. Warto wypunktować cel, bo myśląc ogólnikowo do niczego się nie dojdzie. Więc, jaka chcę być? Piękna? Piękna, czyli jaka - tu tkwi cały sens. 
Chcę być fit. Mieć twarde, gładkie, opalone ciało bez grama skórki pomarańcza. Chcę mieć długie, zdrowe włosy, gładką cerę. Chcę być zadbaną, wartościową (i co najważniejsze) świadomą tego kobietą!

Halo, więc w czym ja mam problem? Właśnie napisałam przepis na sukces. Jedyne co mnie ogranicza, to ja sama. I w tym momencie cały mój krótki post zatoczył koło. 

Szczęście to Ty!
Piękno to Ty!
Smutek to Ty!
Problem to Ty!
Bądź dla siebie motywacją!






(I uśmiechnij się, tak żyje się lepiej)

czwartek, 3 września 2015

Nie bądź pizdą.

Zrób wojnę. Wojnę z samą sobą. Co ma mieć nade mną kontrolę, jak nie ja sama? Ludzie, to już się staje żałosne. Wróć. To już dawno jest żałosne. Jak JA - pani swego losu, mam być od czegoś zależna? Przecież mogę być kim chcę, bo wszystko jest w zasięgu ręki. Wystarczy odważyć się tę rękę wyciągnąć. Ha, wyciągnąć.. Toż to pół biedy. Jak już zdecydujesz się wyciągnąć, to jej nie cofaj. Nie bój się żyć.

***
Od zawsze mięso schodziło na dalszy plan. Rzadko kiedy je jadłam, a jeśli już, to tylko drób ew ryby. Od dziś świadomie jestem wege! Boże, jak fajnie to napisać. Pach! I widzisz? Mogę być kim tylko chcę.
***
Straciłam więcej niż kilogramy. Straciłam włosy, zdarłam sobie szkliwo, rzuciłam studia, zakończyłam wiele znajomości. A co otrzymałam? 
(Przed sekundą napisałam " oficjalnie bulimię [...] " i skasowałam. Nie, jaka bulimia. To nawet nie przechodzi mi przez usta. Ja? Tak silna psychicznie osoba? Jestem na to za mądra. Za mądra na bawienie się w choroby)

Otrzymałam pewność siebie, nowe ciało, nowe życie - inne, mam nadzieję, że lepsze.